Tę naukę ma pan już dawno za sobą.
Pierwszą żałobę przeżywamy mniej więcej między szóstym a dziewiątym miesiącem życia, w
okresie odstawiania od piersi lub butelki z mlekiem. Dziecko w swoich fantazjach wyobraża
sobie, że kiedy czuje głód, to automatycznie pojawia się pierś. Początkowo sądzi, że to ono ją
wytworzyło, że to część jego ciała, ale w pewnym okresie zaczyna dostrzegać odrębność
matki. Dziecko musi więc rozstać się z iluzją, że ma wyłączny dostęp do źródła wszelkiego
dobra.
Matka okazuje się osobną istotą, może odejść, ma inne sprawy, obdarza swoją miłością także
inne osoby. W trakcie tej pierwszej żałoby dziecko godzi się z rzeczywistością i buduje obraz
matki w swoim świecie wewnętrznym - czyli staje się ona dobrym obiektem wewnętrznym, a
nie tylko zewnętrznym. Dzięki temu dziecko może coraz bardziej polegać na sobie, np. samo
się uspokoić.
Dobre przejście tego czasu jest również podstawą do budowania w przyszłości zdrowych
związków z innymi ludźmi, czyli między innymi takich, w których będziemy dostrzegać
odrębność innych ludzi, nie traktować ich tak, jakby byli przedłużeniem nas samych.
Coś może pójść źle w trakcie przeżywania tej pierwszej żałoby?
Jak mówiłam - dziecko zmaga się wtedy z bardzo trudnym wyzwaniem psychicznym, warto
więc nie obciążać go dodatkowo. Takim obciążeniem mogą być inne duże i gwałtowne
zmiany: na przykład przeprowadzka, zmiana opiekunki.
Donald Winnicott, brytyjski psychoanalityk, który niezwykle trafnie i plastycznie opisywał to,
co dzieje się w psychice małego dziecka, mówił, iż świat należy mu przedstawiać "w małych
dawkach". Wtedy dziecko może bezpiecznie się w tym świecie odnajdywać i uczyć się go
rozumieć. Jeżeli strat jest za dużo, są zbyt intensywne - przestają być zachętą do rozwoju, a
stają się traumą.